Ladies’ and Gentelmen,
witam serdecznie po dłuższej przerwie!
Dawno się
nie odzywałam bo chwilowo opuściła mnie literacka wena.
Całe
szczęście Inez dzielnie stała na straży blogowego porządku.
Nadeszła
jednak pora, abym przerwała milczenie!
JESTEŚMY ! |
Nie będę się rozpisywać na temat prestiżu tej imprezy, świetnych organizatorów, sławnych gości, mądrych muzycznych głów itd. bo są to kwestie oczywiste.
Jeśli zatem pozwolicie, skupię się na OGROMNYM szczęściu, WIELKIEJ przygodzie i WSPANAŁYM Bardotkowym weekendzie.
Cudowne sukienki od Dorothy Perkins. Idealnie komponowały się z tłem i wiejącą bryzą! |
Zjeżdżaliśmy się do Gdyni z różnych storn.
Inez z S. wyruszyli z Chałup,
Podróż Inez i S. |
Sosz z Dębek, Pendo z Ełku,
Podróż Penda |
a reszta bardoskładu z Warszawy.
Podróż z Koniem Rafałem |
Łączny czas podróży to około 274 godzin… korki na autostradzie są nie lada rozrywką. Całe szczęście ‘ekipa z Warszawy’ jechała z Koniem Rafałem – naszym niezastąpionym kierowcą, właścicielem firmy Amelia Travel. Każdy kto raz spotka Rafała na swej drodze, będzie wznosił błagalne pieśni do niebios, żeby spotkać go po raz kolejny! Poważnie!!! Koń Rafał to jest KTOŚ!
Infobox –
miejsce naszego drugiego koncertu i pierwszego soundchecku – jest totalnie
wypasione. Polecam wszystkim odwiedzającym Gdynię! Wyśmienite jedzenie, dobre
wino, rewelacyjne zagospodarowanie przestrzeni publicznej i super architektura!
W sam raz dla nas.
Jemyyyyy |
Właśnie tam
czekała na nas Sosz ze świeżutkimi płytami „ Raz. Dwa. O tak!”. Z ręką na sercu
– bardzo dawno nie czułam takiego szczęścia! Ahhhhh…
Po próbie każdy zrobił sobie pamiątkowe zdjęcie z pierwszym krążkiem i
ruszyliśmy na koncert do Orłowa.
Aga i ja z Raz.Dwa.O tak! |
Zuba i Pendo z Raz.Dwa.O tak! |
Aga i Koń Rafał z Raz.Dwa.O tak! |
Karaś z Raz.Dwa.O tak! |
Artur z Raz.Dwa.O tak! |
Stefan z Raz.Dwa.O tak! |
Tola i Dupsztyl z Raz.Dwa.O tak! |
Kawiarnia
Scena Letnia w Orłowie 16:00
Scena Letnia
zapewniła nam oszałamiający widok. Koncert na tle morza to coś jedynego w swoim
rodzaju. Szum fal towarzyszący każdej piosence, wiatr chłodzący rozgrzane ciała
i zapach jodu. EXTRA.
Na scenie z tancerką Nadią! |
Szczerze
powiedziawszy udzieliła się nam atmosfera ogólnego chillout’u. Koncert dobiegł
końca bez zbędnego pośpiechu, ale potem zaczęło się coś co wprawiło nas w
niezłe osłupienie. Nie dość, że świeżutka płyta sprzedawała się całkiem dobrze(z
naszych informacji dotarła już promem do Szwecji), to jeszcze złożyłyśmy swoje
pierwsze prawidłowe bardotkowe autografy. Nieźle c’nie?
Nie, to chyba jeszcze nie ścianka ;) |
No i co tu
dużo gadać… nie mamy wyćwiczonych podpisów… musimy to ogarnąć!
Marta Foka to
słaby podpis… buahahahaha
Infobox
19:00(prawie 20:00)
Koncert,
krótko mówiąc, się udał. Publiczność dopisała, widać było same uśmiechnięte
twarze, płyta ponownie się sprzedawała, niektórzy nawet potańczyli. Chillout
osiągnął stopień ukierunkowany na niezły ubaw! Artur Siejka na perkusji, Marcin
Pendowski na basie, Grzegorz Karaś na pianie i Stefan Stefaniak na gitarze –
DALI CZADU!
Jedyne rozproszenie powodował u mnie niemalże nagi – nie licząc
bardzo małych majtek – bardzo duży pan na
balkonie, naprzeciwko sceny.
Śpiewając Bogumiła prawie się udusiłam ze śmiechu
;)
Kalinowa na
bis – jak to Kalinowa – zatrzymała na chwilkę czas i odcięła na parę sekund dopływ
powietrza w Gdyni. Uwielbiam ten efekt! Zawsze działa!
Z dyrektorem Festivalu !!! |
Po
koncertach, pogaduchach i sesjach zdjęciowych udaliśmy się na zasłużone
afterparty. Całe szczęście nie trafiliśmy w Sopocie na wariata rozjeżdżającego
tłumy na monciaku, ale szczerze powiedziawszy – było blisko. Zatrzymała nas
Zatoka Sztuki – nasycona wysokimi gazelami(jakby to powiedział Pendo) i
kolorowymi drinkami za miliony motet. Cały czas towarzyszyła nam Gosia Eysmont,
która była naszą dobrą duszą zarówno przed, w trakcie, jak i po festiwalu(serdecznie
ją z tego miejsca pozdrawiam i dziękuję) oraz oczywiście Koń Rafał,
niezastąpiony kompan podróży.
To co się
działo potem, pomijając tradycyjną sesję zdjęciową w lodówce, niechaj zostanie
póki co ściśle tajne.
Tradycja |
Zdradzę tylko to, że Stefan jest mistrzem gier karcianych
i kalamburów! Rewelacyjny animator ;) ------>> Tak więc
sobota zakończyła się w niedzielę.
Ale za to
niedziela, ale za to niedziela, niedziela TO BYŁ WYPAS!
Pół dnia na
plaży: kąpiel/opalanie, kąpiel/opalanie, kąpiel/opalanie i różne inne tematy
egzystencjalne oraz smakowity obiad w Sopockiej smażalni. Stefan, Pendo, Karaś
i Koń Rafał rozpływali się nad zupą rybną, a ja z Arturem zadowoliliśmy się
dorszem i frytkami.
Podróż powrotna
była równie interesująca jak w pierwszą stronę. Korek tu, korek tam. Całe
szczęście Rafał dowiózł nas spokojnie do stolicy, a ja jako jedyna Bardotka w
busie, miałam niezły ubaw.
Bilans wyjazdu
jest jak zwykle dodatni. Spotkaliśmy cudownych ludzi i zagraliśmy dwa porządne
koncerty. Opaliliśmy blade ciała, napełniliśmy brzuchy rybą i poznaliśmy się lepiej. Wypoczynek udał się
przednio. Póki co pamiątką z Trójmiasta jest szczypiąca opalenizna i masa
zdjęć, ale coś czuję, że jeszcze tam zawitamy. Co więcej, czuję że to będzie
prędzej niż później.
CAŁUJEMY!!! |
Stay tuned,
Foka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz