Radiowe rozmowy skłaniają nas do refleksji nad twórczością i drogą, którą podążamy. Pytania z pozoru proste, logiczne, do przewidzenia. Odpowiedzi jak zwykle potrójne, ale każda prawidłowa, bo bardotkowa.
Od samego rana malowanie, czesanie, ubieranie. Miałyśmy w planach dokończyc na szybko pewną zaczętą sprawę, ale... nie udało się. Postanowilysmy zatem, że przed radiem spotkać się w Być może. Czekając na Fokę ozdobiłam sobie koszyk do roweru, nie można przecież tracić czasu.
Po krótkiej naradzie ruszyłyśmy w stronę siedziby RDC. Tym razem zaprosił nas Marek Wiernik. Przed sobą miał wydrukowane informacje o naszych ostatnich koncertach, projektach i plytę z zaznaczonymi utworami, które wpadły mu w ucho. Za każdym razem spotykamy się z innym zestawem faworytów. Marek wybrał Trabanta, Kalinową i Nie googluj mnie. Te numery usłyszeli słuchacze na antenie.
Opowiedziałyśmy o naszych początkach, o tym co nas od siebie wyróżnia. Mówiłysmy o wpływach muzycznych na naszą twórczość i o tym w jakich okolicznościach powstają nasze utwory. Zapytane o to co nas połączyło, odpowiedziałyśmy wspólnie: MUZYKA i PRZYJAŹŃ. Foka przytoczyła rozmowę z Mariką, która porównała nas do jednego organizmu o rzech głowach, ktory na scenie porzuca solowe ambicje i dąży do idealnego brzmienia. To bardzo miły komplement. Marka Wiernika cechuje spokój i opanowanie. Był idealną przeciwwagą dla naszych entuzjastycznych humorów i niecierpliwych wypowiedzi. Czasem chcemy w jednym zdaniu zawrzeć cały nasz zapał i bardotkowy charakter. :) No cóż, takie życie, jak to mówią.
Wywiad zaliczamy do udanych i ruszamy z próbami do koncertu w Dwa Osiem!
To tyle, nie chcę się wypalać przed opisaniem produkcji klipu, który właśnie nadciąga!
Rzucam jeszcze kilka fotek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz