czwartek, 30 stycznia 2014

w poszukiwaniu wspomnień

Czasem splot wydarzeń i zbiegów okoliczności zmusza do zastanowienia się, czy wciąż jest to przypadek, czy przestaje nim być.

 

               Muszę sie przyznać, że Teatr Kwadrat jest moim ulubionym teatrem w Warszawie. Oczywiście nie mam bardzo dużego porównania wśród teatrów komediowych, ponieważ nie bywam w nich, ale czuję że Kwadrat i tak jest najlepszy. :) Sztuki wystawiane w Kwadracie są kierowane do odbiorcy w niemal każdym wieku i zrozumiałe zarówno dla profesora akademickiego, jak i licealisty. Polecam szczególnie "Przyjazne dusze", "Mój przyjaciel Harvey" i "Szalone nożyczki". Te ostatnie - bezkonkurencyjne. Pewnie bym się o tym tak szybko nie przekonała, gdyby nie to, że w Kwadracie gra nasz przyjaciel Maciek Kujawski, o którym pisałyśmy już kiedyś.
               Szybko okazało się, że Sebastian też uwielbia Teatr Kwadrat, co mnie bardzo ucieszyło. Gra tam pewien bardzo ważny aktor pod względem umiejętności artystycznych i wieloletniego doświadczenia na scenie, a prywatnie jest to jedna z nielicznych osób, która znała dobrze Sebastiana dziadka. Henryk Ładosz był nauczycielem Pana Jana i przygotowywał go między innymi do egzaminów do szkoły teatralnej. Historia tej znajomości jest długa, bardzo ciekawa, z resztą jak historia dziadka, którego Seba nie zdążył poznać osobiście. 
               Kiedy uświadomiłam sobie, że Pan Kobuszewski jest jednym z nielicznych osób mogących przybliżyć Sebastianowi autentyczną postać Henryka Ładosza, wiedziałam już, że muszę doprowadzić do spotkania tych uroczych panów, których dzielą pokolenia, a łączy historia bliskiej im obu osoby.
               W końcu się udało. :) Mieliśmy tę wspaniałą możliwość spotkać się z Panem Jankiem osobiście i usłyszeć ciąg niesamowitych opowieści o dziadku Sebastiana. Pan Jan mimo sędziwego wieku, pamiętał wiele szczegółów z życia dziadka, wspomniał również o jego wielkiej przyjaźni z Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim. Recytowałam wiersze Gałczyńskiego na konkursach recytatorskich w podstawówce i nigdy nie spodziewałam się, że ktoś będzie opowiadał mi o jego prywatnym życiu. :) Swoją droga myślę, że Bardotka przeniesiona w czasie porozumiałaby się z tymi ludźmi bez najmniejszych problemów. Od razu czuć ten pęd do tworzenia, ruch, pomysłowość, siłę. Pan Jan na przykład bardzo narzeka na swoje zdrowie, ale na scenie zachowuje się jakby czas nie odegrał żadnej roli w jego życiu.

środa, 29 stycznia 2014

Żegnaj Charlotte

     Od jakiegoś czasu nosiłyśmy się z zamiarem zmiany miejsca naszych bardotkowych zgrupowań, jednak nasza słabość do Charlotte wciąż dawała o sobie znać.
Właśnie dlatego mimo woli lądowałyśmy na pl. Zbawiciela.
Puszczałyśmy mimo uszu nieprzychylne komentarze na temat obsługi i nieciekawego towarzystwa, przez dwa lata(z hakiem) racząc się kanapkami na ciepło oraz karafkami wina.
Niestety 21.01.2014 wybrałyśmy się do Charlotte ostatni raz.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Faworkowy czas

W celu zrobienia faworków trzeba mieć czas, motywację i najlepiej towarzysza.

 

               Ostatni tydzień spędziłam w domu, gdyż dopadł mnie niemiły wirus. W niedzielę wraz z przypływem sił, za namową Seby, postanowiłam zrobić faworki. Kupiliśmy więc niezbędne składniki:
- jaja
- smalec
- mąka
- spirytus
- ziemniak
- śmietana
- sól
- cukier

Zwykle najwięcej problemu sprawia przygotowanie ciasta. Polecam niezbędne urządzenie w kuchni, jakim jest Thermomix. Mozna dzięki niemu zaoszczędzić czas i energię, wyrabia ciasto na faworki w niecałe 10 minut. Proporcje na dobre ciasto zna moja mama, jakiś magiczny panieński przepis, nie wnikam, gdyż to ona przygotowuje ciasto korzystając ze wspomnianego urządzenia kuchennego.
Przepisów na ciasto w internecie jest mnóstwo.

Kolejną rzeczą jest rozwałkowanie ciasta. Zabraliśmy się do tego z niezwykłą starannością, ale szybko okazało się, że nie jest to łatwa sprawa. Tak się składa, że w niedzielę była u nas siostra mojego taty i jak każda ciocia wiedziała lepiej jak najeży rozwałkować ciasto. Ciocia z chęcią pokazała nam jakie ciasto na faworki powinno być. Nie przeszkadzaliśmy jej w tej kuchennej czynności.






W kolejnym etapie nikt nas już nie wyręczał i wycinaliśmy pasy z ciasta a następnie wywijaliśmy, by ostatecznie ułożyć je na papierowych ręcznikach. Ciasta było tak dużo, że utworzyły się piętra faworkowych warstw czekających w kolejce do kąpieli w rozgrzanym smalcu.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Jedynka Polskiego Radia nakręca nas pozytywnie !

               W piątek 10.01.2014 udzieliłyśmy wywiadu w Jedynce Polskiego Radia. Rozmowę prowadziła Pani Iza Żukowska. Zastanawiałyśmy się chwilę jak chcemy zaprezentować siebie i nasz pomysł na muzykowanie. Soszka dała nam wytyczne - oto fragment przysposobienia do udzialania wywiadu wg Magdy Socha-Włodarskiej. Możecie przeczytać o tym tylko na naszym bardoblogu:

JUTRO POLSKIE RADIO (TAM PRZY NIEPODLEGŁOŚCI) NA DOLE O 13:40. UBRANE (VINTAGE ALE NIE KONCERTOWO), UMALOWANE I UCZESANE (nie miejcie proszę rozpuszczonych włosów. możecie mieć jeansy w fajnym zestawieniu, ale fryz i make up stylowy).

środa, 8 stycznia 2014

Dzień z Trabantem

Od rana nasz Trabant jest piosenką dnia w Jedynce Polskiego Radia.

Pewien Pan napisał do nas, że nie śpiewamy o czymś wyimaginowanym, ale o faktycznych jeżdżących, śnieżnych Trabantach. To słodkie. Załączył do wiadomości również zdjęcie.

Za tę trabantową fotorelację ogromnie dziękujemy.

Inny ktoś napisał, że śmiga takim pojazdem po siedleckich ulicach - i bardzo się z tego powodu cieszymy.

Ten niemiecki wynalazek widocznie zapisał się mocno w dziejach polskiej motoryzacji i wielu naszych rodaków bardzo miło go wspomina.

sobota, 4 stycznia 2014

Wielka Biesiada

Wróciłam!
Właściwie to wróciłam nieco wcześniej, ale dopiero dziś zwlekłam się, żeby cokolwiek napisać.
Rok 2013 był dla każdej z nas bardzo pracowity, dlatego należał nam się porządny Sylwester.
Ponieważ widzimy się dopiero w poniedziałek, nie wiem jak było z imprezą u dziewczyn, za to ja mogę spokojnie ogłosić wszem i wobec, że miałam najlepszego Sylwestra w życiu!
 
 
Właściwie ciężko to nazwać Sylwestrem...

piątek, 3 stycznia 2014

miSZ maSZ


Święta już uciekają, sylwester minął, a my nie widziałyśmy się już ponad tydzień!
Ja pierwszy raz w życiu spędziłam wigilię na obczyźnie:P 
W noc sylwestrową każda z nas zaszyła się ze swoimi ziomkami gdzieś- nawet do końca nie wiem gdzie:)