poniedziałek, 20 stycznia 2014

Faworkowy czas

W celu zrobienia faworków trzeba mieć czas, motywację i najlepiej towarzysza.

 

               Ostatni tydzień spędziłam w domu, gdyż dopadł mnie niemiły wirus. W niedzielę wraz z przypływem sił, za namową Seby, postanowiłam zrobić faworki. Kupiliśmy więc niezbędne składniki:
- jaja
- smalec
- mąka
- spirytus
- ziemniak
- śmietana
- sól
- cukier

Zwykle najwięcej problemu sprawia przygotowanie ciasta. Polecam niezbędne urządzenie w kuchni, jakim jest Thermomix. Mozna dzięki niemu zaoszczędzić czas i energię, wyrabia ciasto na faworki w niecałe 10 minut. Proporcje na dobre ciasto zna moja mama, jakiś magiczny panieński przepis, nie wnikam, gdyż to ona przygotowuje ciasto korzystając ze wspomnianego urządzenia kuchennego.
Przepisów na ciasto w internecie jest mnóstwo.

Kolejną rzeczą jest rozwałkowanie ciasta. Zabraliśmy się do tego z niezwykłą starannością, ale szybko okazało się, że nie jest to łatwa sprawa. Tak się składa, że w niedzielę była u nas siostra mojego taty i jak każda ciocia wiedziała lepiej jak najeży rozwałkować ciasto. Ciocia z chęcią pokazała nam jakie ciasto na faworki powinno być. Nie przeszkadzaliśmy jej w tej kuchennej czynności.






W kolejnym etapie nikt nas już nie wyręczał i wycinaliśmy pasy z ciasta a następnie wywijaliśmy, by ostatecznie ułożyć je na papierowych ręcznikach. Ciasta było tak dużo, że utworzyły się piętra faworkowych warstw czekających w kolejce do kąpieli w rozgrzanym smalcu.
- rozgrzany smalec






Czas na smażenie. Kiedy smalec jest już dobrze rozgrzany wrzucamy do naczynia kawałki przygotowanego ciasta w kształcie faworków. Każdy z nich powinien pływać swobodnie i nie powinien wpadać na kolegę obok. Po chwili odwracamy faworki na drugą stronę i zarumienione układamy na stole pokrytym papierowym ręcznikiem.






Teraz wystarczy faworki wykąpać w cukrze pudrze,


 


















ułożyć  pięknie na szklanej paterze

  i zjeść. :)


               










               


Jutro poczęstuję faworkami moje kochane bardotkowe dziewczyny. Bardotkowych chłopaków też, jeśli będą w miarę grzeczni. ;)
Teraz kolej na pączki... która Bardotka zrobi pączki? Nie ja :D
I tak powstał mój pierwszy bardo-przepis. Ahhh
Smacznego!
Dzięki Seb ;)

...ah i ziemniak powinien obrany pływać w naczyniu ze smalcem, nie wiem dokładnie dlaczego, ale lepiej niech pływa.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz