czwartek, 18 lipca 2013

Bardotka jedzie pociągiem...

... czyli melduje kolejne spóźnienie.

Nie jest to jednak 'protest post' !
Zastanawiam się tylko gdzie podziały się wspaniałe czasy, o których na politechnice opowiadał mój ulubiony Profesor Gzell.
A były to czasy, w których można było telefonicznie zamówić z Warszawy wyśmienity obiad w jednej z Radomskich restauracji i już za godzinę, jadąc pociągiem pospiesznym, spożywać go na miejscu.
Dziś lepiej tego nie robić... bo albo zastaniemy na miejscu zimny posiłek albo ktoś nam go wcześniej zje albo po prostu zamkną restaurację zanim nasza noga postanie w Radomiu.

Dziś na szczęście nic podobnego mnie nie spotka, ponieważ jadę spotkać się z Bardotkami i Maćkiem Kujawskim w SPATiF-ie. Nawet przy godzinnym spóźnieniu nie zastanę pustej sali, a co więcej, wino które na mnie czeka będzie tak samo zimne jak teraz ;)

SPATiF( Klub 'U Aktorów' w Alejach Ujazdowskich) stał się naszą bardotkową przystanią. Za każdym razem jesteśmy wspaniale ugoszczone przez cudownych kelnerów i nasze ukochane Ulę i Alę. Niegdyś spotykali się tu ludzie, który swoją twórczością zapisali wiele stron w historii polskiej kultury i sztuki. Swoje listy do Przybory pisywała tu Osiecka, nieraz można było spotkać tu Gustawa Holoubka czy Jana Himilsbacha. Miejsce to tętni historią. Nie wymaga od nikogo specjalnej elegancji ani egzaltacji, ale równocześnie, przekraczając próg skłania do refleksji na temat starych czasów.

Nas wszystkie niezwykle ciekawi polska historia, anegdoty o aktorach i muzykach, których już nigdy nie będziemy miały okazji spotkać, a którzy swoją twórczością odcisnęli piętno na tym co my staramy się przekazać dziś.
Dlatego każde spotkanie w SPATiF-ie wiąże się z dreszczykiem emocji... co spotka nas wieczorem?!



... jestem już na stacji Warszawa Zachodnia, więc kończę.
Miłego weekendu,
Bardotka Marta ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz