wtorek, 24 grudnia 2013

Świąteczny klimat tak się zaczyna...



Przedświąteczny czas to szalony czas. Każdy to wie. Nawet jeśli ktoś zrobił prezenty pół roku wcześniej i ma lodówkę zastawianą pierogami, rybami i majonezem już od tygodnia... to jest zawsze szalony czas.
 
W naszym przypadku nie było inaczej! Mieliśmy parę kameralnych koncercików, śniadaniówkę z Trabantem i co najważniejsze - wigilie ze znajomymi.
Ja miałam aż trzy. Wyobraźcie sobie tylko, ile to jest wina!
 

piątek, 20 grudnia 2013

Wigilijny czas nastaje, są prezenty z Mikołajem

               W grudniu zawsze było tak, że zanim doczekałam się Gwiazdki, wcześniej musiałam zrobić mnóstwo ważnych rzeczy. W zerówce trzeba było zagrać w jasełkach i zebrać wszystkie karteczki z zaliczeniem porannych rorat, w czasach podstawówki i gimnazjum na grudzień zawsze przypadały egzaminy z fortepianu w szkole muzycznej, które spędzały mi sen z powiek, w liceum przed świętami był maraton sprawdzianów i kartkówek, a na studiach próbowałam podchodzić do zaliczeń w pierszym terminie. Teraz teoretycznie nie mam nic takiego, co trzeba byłoby zrobić, zanim doczekam się świąt, ale to dziwne napięcie pozostało. Właściwie wszystko jest już przygotowane. Z Bardotkami zagrałyśmy przedświąteczne minikoncerty, zaprezentowałysmy Trabanta w telewizji, kupiłyśmy sobie prezenty. Dziś pędzimy na wigilię chóralną z Sound'n'Grace, w niedzielę organizujemy wigilię bardotkową. W mieszkaniu mam już świąteczne ozdoby i zrobiłam z mamą masę pierogów z kapustą i grzybami i trochę pierogów z makiem, w których są ukryte pieniądze - w Wigilię szczęściarze wylosują te z monetami i będą mieli pełny portfel przez caaaały następny rok.


czwartek, 19 grudnia 2013

Dzień Dobry, bardzo dobry.


Nie ma to jak intensywny czas przed świętami. 
Świat sam się nakręca, ale to dobrze, bo przynajmniej mamy gdzie śpiewać:]
Wróciłam do Polski i od razu wpadłam w wir grań. 

Dziś rano w Dzień Dobry TVN zaśpiewałyśmy naszego zimowego hita.

środa, 11 grudnia 2013

procedury - reguły gry

Procedura - inaczej przepisy regulujące postępowanie - czyli coś czego należy się trzymać żeby osiągnąć cel.



Jest przykładowo taka oto procedura diety: 130 gram serka wiejskiego, 60 gram bułki pełnoziarnistej i pomidor. Mogę się jej trzymać, ależ owszem z przyjemnością! ... Dopóki ktoś mnie nie rozdrażni i akurat nie dojrzę w Charlotte pysznego croissanta cytrynowego. Przecież 130 gram croissanta cytrynowego raz na jakiś czas nie zaszkodzi... albo właśnie zaszkodzi...

wtorek, 10 grudnia 2013

Najbardziej na świecie kochamy koncertować, grać i śpiewać !

               Zagrałyśmy na imprezie radia PiN ...

i było bardzo miło. Z wielu powodów było tak miło. 


               Dzień był dość intensywny, jak wszystkie bardotkowe wspólne dni. Tak się złozyło, że miałyśmy w planach szybką sesję zdjęciową - zimową na nadchodzący sezon. Spotkałysmy się w komplecie w Cafe Kulturalnej. W komplecie czyli wszystkie pięć: Ja, Foka, Zuba, Magda i maleńka Tola, której młoda mama nie oszczędza i wozi ze sobą na nasze bardo-akcje. Tola spala cały czas, potem zjadła i znów spała. Idealne dziecko dla managera :). Sesja szybciusieńka na mrozie, ale udana mam nadzieję. Spakowałysmy wszystkie szpargały do samochodu, uważając żeby nie zgnieść małej Toli ;) i odjechałyśmy.

piątek, 29 listopada 2013

Świąteczny hicior musi być uniwersalny.

... za to latem Mazury nabieraja sensu pod warunkiem, że ktoś potrafi na tyle dobrze pływać, żeby wypłynąc na środek jeziora, zatrzymać się, utrzymywać się na wodzie i rozmawiać o życiu, albo lepiej w towarzystwie przystojnego mężczyzny całowac się na środku jeziora. I to jest właśnie jedno z moich marzeń :) - umieć tak pływać. Foka tak potrafi, Zuba? hmmm nawet nie wiem, ale pewnie też, a ja nie, bo albo mam za ciężki tyłek albo nikt mnie dobrze nie nauczył pływać. Mam nadzieję, że w tym roku spełnię to skryte marzenie!
               To był wątek nawiązujący to poprzedniego postu, o którym pisała Marta.
Tymczasem wracam do naszych późnojesiennych spraw. Tak wiem wiem wiem, że wszyscy czekamy na płytę, ja też nie mogę sie jej doczekać. Sytuacja jest prosta i trudna zarazem, czyli wszystko czeka na swój wielki wybuch, który widocznie jeszcze nie urusł do rozmiarów wybuchowych. Jak się ukaże płyta, to od razu szybciusieńko się nią pochwalimy. A rzeczywistość jest taka, że idzie zima (śniegu ni ma), ale są witryny w sklepach z choinkami i prezentami, za chwilę wyjdzie na warszawskie ulice chmara Mikołajów (wszyscy prawdziwi) i warto w taki czas napisać zimowy hit.

środa, 27 listopada 2013

Na kogo wypadnie na tego bęc ----> Kętrzyn!

Bardotkowy mazurski reset!
Dawno nie był nam tak potrzebny jak teraz... niestety trwał tylko jeden dzień.

Zaczęło się bladym świtem. W sumie to on nawet nie był blady. Roboczo nazwijmy go "ciemny świt". Ledwo żywe zapakowałyśmy się do volviaczka Zuby(odratowanego po zderzeniu z dzikiem) i ruszyłyśmy w trasę.
 
 
 
Blady świt dogonił nas w okolicach Zalewu Zegrzyńskiego. Nadszedł czas na pierwszy postój.
Tradycyjnie, postoje odbywają się na stacjach benzynowych, na których, jak wiadomo jest rozrywek co nie miara!
Tym razem falę radości wzbudził

piątek, 22 listopada 2013

Poszedł Michał na pole


Coś się ostatnio zacięłyśmy. Robimy dużo różnych rzeczy i trudno się skupić na tym, żeby ze wszystkim się wyrobić.
W tym tygodniu byłyśmy w Pytaniu na Śniadanie i zdecydowałyśmy się zaśpiewać naszą autorską, ukochaną Kalinową.

piątek, 8 listopada 2013

Śladami Bridget - FOKORELACJA z London

"And there it was...right there... that was the moment..."
 
Dla niewtajemniczonych - tak właśnie zaczyna się film Bridget Jones Diary.
A jak zaczęła się bardotkowa wyprawa do London?
Zaczęła się moim pierwszym w życiu lotem samolotem... Myślałam, że będzie strasznie, ale oczywiście było cudownie. Lekko znieczulona napojami wyskokowymi przeżyłam! Dziewczyny usadowiły mnie przy oknie, żebym mogła celebrować każdy centymetr świata.
 
Fajna Brytania i Londyn witają!!!
 
 
Podróż z Heathrow do hotelu zajęła nam prawie 2h. Niby długo, ale gdyby nie Zuba (która została mianowana londyńskim przewodnikiem),

Fajna Brytania okiem Zuby.




Dziś moja kolej.
Londyn od podszewki.

czwartek, 7 listopada 2013

Wspomnienia z Londynu AGA - pierwsza!

             Wróciłyśmy ! Już, za szybko jakby, chociaż w ciągu tych czterech dni wydawało nam się, że wydłużyłyśmy dobę co najmniej dwukrotnie. W drodze powrotnej zastanawiałyśmy się która z nas o czym będzie pisała. Wrażeń było mnóstwo. Opowiem więc co nieco okiem Agi ;) czyli nieco z  tyłu, nieco niżej, trochę wolniej, takie osadzone blue wspomnienia. :)
                 Pakowałam się na wyjazd w dniu wyjazdu, bo nie widzę potrzeby wcześniej. Jak się zaczyna wcześniej, to dłużej trzeba pamiętać o skarpetkach, kosmetykach, kablach, mikrofonach. Niczego nie zapomniałam, więc mój system działa. Zbiórka była u Zuby. Naciskając domofon znów poczułam, że wzywa nas zew przygody i ten stan utrzymuje się do dzisiaj. Sam start i czynności temu towarzyszące był niezwykle pasjonujący, ponieważ Foka leciała po raz pierwszy w życiu. Z Bardotką nic Jej nie grozi, ale pewnie sama opisze wrażenia. Nasz główny przewodnik - Zuba z Londynem jest za pan brat i niewzruszona przeszła pomyślnie całą odprawę (przeszła w leginsach i adidasach z odsłoniętymi kostkami, bo jest teraz taka moda, której np. ja w listopadzie nie rozumiem, wyglądała jak zwykle pięknie). A ja ... trzy kroki za dziewczynami, rozmyślałam nad tym, że dzięki temu, iż jakiś czas temu podjęłyśmy próbę i zdobyłyśmy się na odwagę śpiewać razem, pakujemy się do samolotu linii BA i lecimy zaśpiewać dawnym aliantom pieśni im dotąd nieznane i w dodatku polskie. Duma rozpierała moje serce, a tymczasem samolot zaczynał kołować. Foka spanikowana, Zuba opanowana, zastępczyni naszej Magdy - Aga ogarnięta, ja jeszcze zapinam pas, ale już kończę - czyli wszystko gra. I tak już zostało przez ten cały wyjazd.
               A teraz fotorelacja, żeby nie było nudno.
Po szybkim śnie zaczęłyśmy od podróży londyńskim autobusem linii 13. Oczywiście na górze i oczywiście z przodu. Teraz wiem, że jechałyśmy na Oxford Street, wtedy było mi wszystko jedno, ulice podobne, wszędzie czerwone autobusy, w większości czarne taxi, domy z czerwonej cegły, jak na złość również podobne, gdyby nie Zuba zgubiłabym się jeszcze przed wejściem do autobusu. Miejsca zaczęłam kojarzyć dopiero drugiego dnia. Cały czas panował bardotkowy dziki szał. Zaczęło się.

poniedziałek, 4 listopada 2013

strachy na lachy

Na wstępie umówmy się, że jesteśmy twardzielkami. Jesteśmy dzielne i odważne! Serio!!!
Są jednak rzeczy, które nas rozkładają na łopatki...
 
Zuba potwornie się boi pająków. Ostatnio jednego namierzyła w swojej sypialni i nie poszła spać, dopóki nie unicestwiła go swoim odkurzaczem. Winowajca wirował przez pół godziny w zbiorniczku z wodą.
Inez nie przepada za myszami. Są zwiastunem niekoniecznie dobrych nowinek, a poza tym się panoszą i biegają. Lęgną się w domu i czasami ma to związek z ciężarnymi znajomymi ;)
Żadna z nas dobrowolnie nie wejdzie do lasu nocą, czasem też niekoniecznie za dnia (chyba, że w celu spotkania

czwartek, 24 października 2013

MiniBardotka i pierwsza sukienka

15:30, wtorek 22.10.2013 - rozpoczęła się akcja pod kryptonimem "PORÓD"

Chwila paniki i zamieszania, a po chwili decyzja - jedziemy tam!
Ja w przeciągu pół godziny opuściłam Holendry Baranowskie i po drodze robiąc przegląd auta, pognałam autostradą do Warszawy. W mieście dołączyła Zuba, która znalazła najpiękniejszą sukienkę dla naszej malutkiej Bardotki. Pod szpitalem zjawił się wujek Piotrek i razem pognaliśmy na salę, a raczej korytarz porodowy.
Powitał nas lekko skołowany przyszły tata i tak oto zaczęło się odliczanie.

Spędziliśmy w szpitalu 2 godziny, rozprawiając o swoim dzieciństwie, zdzieraniu kolan i małym apetycie, a w 3 godzinie oczekiwań dołączyła do nas ciocia Aga i tajemniczy Sebastian.
Ponieważ robiło się późno, stwierdziliśmy że robimy zjazd do bazy - Roko.
Tam zgłodniałe zrobiłyśmy przepyszną kolację i  po chwili dołączył do nas wujek Karaś.


Co można robić oczekując na narodziny bardoteczki?

poniedziałek, 21 października 2013

Bardotka WIRUJE

O rany Julek!

Co się działo i co się nie działo przez ostatnie dwa tygodnie...
Takich aktywnych dni nie miałyśmy chyba nigdy.

Wizyta w Radio Mazowsze, wizyta w Radiowej Jedynce, wizyta u Maćka Ulewicza w Radio PiN, a dziś hmmm wizyta w Radio dla Ciebie. Cośmy się w tych audycjach nagadały, tośmy się nagadały.
Ale nie nie, to nie koniec. W międzyczasie upchnęliśmy kilka prób z naszymi chłopakami z The Hot Sausages, koncert dla nauczycieli i władz dzielnicy Bielany, koncert z Sound'n'Grace w Teatrze Roma oraz Bal Radiowca gdzie mogłyśmy lawirować wśród yyy radiowców. Dodatkowo regularnie odbywały się nasze babskie bardotkowe ustalenia, zgrupowania zarządu, obrady, wymyślanie choreo i aranży, pisanie nowych numerów, stały kontakt z naszą kochaną ciężarną (już niedługo) Bazą Soszką i planowanie tego, co będzie się działo w kolejnych dniach.

ufffff dużo tego

Na szczęście grande finali tego zakręconego października był godzien wysiłków i nieprzespanych nocy, a nawet paru siwych włosów (moich)...

KONCERT W TEATRZE KWADRAT !!!

czwartek, 17 października 2013

Bardotka w PiNie

               Radio PiN jest naszym oficjalnym patronem medialnym i to właśnie w tym radiu nasze utwory grane są z największą częstotliwością. Wczoraj udzieliłyśmy wywiadu Maciejowi Ulewiczowi w programie "Ulewiczas" i o dziwo wszystko poszło zgodnie z planem. Powiedziałyśmy o najważniejszych dla nas kwestiach związanych z utworami, które znajdą się na płycie, zdradziłyśmy trochę tajemnic w jaki sposób powstają nasze kompozycje i dałyśmy się poznać od bardotkowej strony, przynajmniej taką mamy nadzieję. Maciek Ulewicz jest bardzo miłym Panem, który co najważniejsze - nie stresuje nas na antenie. Rozmowa z Nim to czysta przyjemność, poza tym ma świetne poczucie humoru, a to przecież jest bardzo ważna i niezwykle pożądana cecha. Podczas audycji wspólnie zorganizowaliśmy konkurs na nazwę płyty, propozycje nadsyłane przez słuchaczy były zaskakujące. Jeśli macie jakieś pomysły, piszcie do nas. My mamy już roboczą nazwę płyty, ale po dłuższym zastanowieniu dochodzimy do wniosku, że jest chyba zbyt robocza. ;)

wtorek, 15 października 2013

Wywiady, bankiety ...

               Ostatnio coraz częściej pojawiamy się w różnych mediach. Jest to związane z promocją naszego nowego muzycznego materiału i z koncertem w Teatrze Kwadrat, który również pozwoli przybliżyć słuchaczom bardotkowy klimat. Zamieszczę plakat, ponieważ tak jest łatwiej i ładniej ;), niż pisanie suchych informacji co, gdzie, kiedy...(plakat zaprojektowała Julia Ambroziewicz).

         
               W niedzielę byłyśmy gośćmi w audycji "Leniwa niedziela" Pani Marii Szabłowskiej w Jedynce Polskiego Radia. Dwadzieścia minut rozmowy z tą niesamowitą kobietą upłynęło nam bardzo szybko. Zwykle zastanawiamy się wcześniej co powiedzieć o sobie, jakich użyc słów.

wtorek, 8 października 2013

jesień plecień zaraz koncert

Weekend był piękny, pracowity, muzyczny i pyszny.
W sobotę pojechałam na targ pod Warszawę obkupić się pysznym i świeżym jedzeniem. 
Targi to przecudna sprawa! Kupiłam pyszne gruszki, biały ser domowego wyrobu. Same smaczne rzeczy. Później z tych gruszek upiekłam ciasto. Ser miał starczyć na kilka dni. Niestety już go nie ma:]


Wieczorem śpiewałyśmy z dziewczynami  kameralny koncert na Mysiej 3. 
Bardzo ładna, surowa i jasna przestrzeń.  Zostałyśmy bardzo miło przywitane i spotkałyśmy się z pozytywnym odbiorem naszych numerów. Były nawet tańce!

















sobota, 28 września 2013

od wschodu do zachodu słońca












Nastał ten dłuuugo oczekiwany moment, w którym to pokazałyśmy światu nasz pierwszy singiel!!
Proszę Was, oto Vendetta!!
Jesteśmy nieeezwykle podekscytowane szczególnie, że nasza menadżerka prosiła żebyśmy do czasu premiery siedziały cicho. Nie jest to łatwe zadanie w bardotkowym przypadku:]


czwartek, 12 września 2013

Elo Flanelo / Elo Makrelo

Jesień nie zbliża się wielkimi krokami... ona zrobiła jeden porządny sus i już tu jest!!!
MY robimy się bardziej sentymentalne, a NAM robi się coraz zimniej.
Białe wytrawne wino z lodem zamieniamy więc na aromatycznego grzańca z cynamonem i goździkami, a lekkie sukienki chowamy do szafy. Pora przywitać się z cieplejszymi tkaninami.

Mówimy zatem jednym głosem - ELO FLANELO (podobno tak też witają się fani Nirvany ;) ).

Wielu osobom flanelowe koszule kojarzą się z studentami politechniki. Jednak ja, jako weteran tejże uczelni muszę z przykrością obalić ten mit. Spotkanych przeze mnie na PW studentów dumnie noszących flanelową kratę mogę policzyć na palcach jednej ręki...

niedziela, 8 września 2013

Bardotka i psy

                U nas zawirowania około płytowe dzieją się z dużym natężeniem. Co chwilę są jakieś nowe wiadomości i zadania do szybkiej realizacji. Kosztuje nas to sporo czasu i wysiłku. Chcemy, żeby płyta była jak najlepsza, a singiel hitem - zatem marudzimy, przebieramy, odrzucamy, akceptujemy, zmieniamy, poprawiamy, zachwycamy się i tak w kółko. Efekty już niebawem.
                Tymczasem mamy słoneczną, ciepłą niedzielę. Postanowiłam zająć się moim półrocznym psiakiem. Wabi się Lucek. Jest owczarkiem niemieckim o bardzo wyostrzonym charakterze. Bystry samiec próbując zdominować swoją w posturze dość drobną właścicielkę, często pokazuje swoje mroczne oblicze. Skacze, gryzie, notorycznie wylewa wodę z misek, podczas podlewania ogrodu wbiega w strumień wody i urządza sobie prysznic, ciągnie się na smyczy podczas spacerów i ignoruje polecenia. Gdyby nie przysmaki i konsekwencja w nauce, którą praktykowaliśmy w psim przedszkolu, nie dałoby się nad Luckiem zapanować. Oczywiście jest przy tym bardzo uroczy, najsłodszy kiedy śpi i chce się przytulać, wszyscy go uwielbiamy. Respekt czuje najbardziej przed moim bratem. Dziś oboje z Luckiem bardzo się zmęczyliśmy tym krótkim spacerem.  Maszerujemy komicznie - dwa kroki = szarpnięcie psa = postój na opanowanie psa i od początku. W drodze powrotnej udaje się uzyskać wykonanie komendy "równaj", co oznacza że mój owczarek bardzo szybko się uczy. :) Szkoda tylko, że ostatnio mam dla niego tak mało czasu. Mój pies, póki co, bardzo cieszy się na przyjazd dziewczyn. Zagradza im drogę, liże po rękach i pcha się pierwszy do domu. One są cierpliwe, Foka nawet jest w stanie go okiełznać, pies jednak czuje dominujący charakter;)

piątek, 23 sierpnia 2013

Uciekając przed czasem...

               Sierpień 2013 jest dla nas wyjątkowo dziwnym miesiącem. Z jednej strony dzieją się kluczowe wydarzenia, jak nadciągający ślub naszej najmłodszej Bardotki Zuby, po nim ślub Karasia - super pianisty, z drugiej zmiany planów w moim prywatnym życiu, z jeszcze innej praca nad płytą, która nam się nieco przedłuża, ale już poskładałyśmy puzzle tej muzycznej układanki w zwartą całość i teraz czekamy na efekt końcowy. Taki miesiąc, po ktorym zaczynamy nieco nowy etap, kolejną przygodę. Pisałyśmy przez to mniej i rzadziej bywałyśmy tu i tam.
               Odbyłyśmy jednak pewną sentymentalną, romantyczną podróż do pięknego miejsca, rodzinnej wioski mojego ojca. Chciałyśmy przenieść się w inny wymiar, uciec przed czasem, zostawić na chwilę miasto i być razem śpiewając i snując wizję przyszłości. Na miejscu przywitały nas starsze siostry taty wraz z uroczymi mężami - wujkiem Andrzejem i Bogdanem, z którymi nigdy nie można się nudzić. Razem tworzą mieszankę wybuchową dobrego humoru, niesamowitych wspomnień od okupacji, przez PRL aż do demokratycznych czasów wolnej Polski, wszystko to okraszone prawdziwymi historiami ludzi pracy, przeżywającymi swoje czasy podobnie do nas, czyli czerpiąc z życia ile się da, kochając muzykę i dobrą zabawę, najlepiej w otoczeniu natury. Lipki Stare nadają się do tego idealnie. Moi wujkowie uwielbiają oczywiście wszystkie bardotkowe dziewczyny, a my uwielbiamy wujków.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Edytorki track'ów

               Jesteśmy!
Przez krótką chwilę nastąpiło małe zawieszenie blogerskiej działalności naszego vintage zespołu. Chwila niewielka, bo parodniowa, przeznaczona na relaks, załatwianie bardzo pilnych spraw lub szybki wypad w góry po nową energię.
 Zuba rozpoczęła intensywne prace nad przygotowaniem przytulnego gniazdka do zamieszkania po weselu ze swym Antoszkiem. Foka postanowiła odnaleźć siłę spływającą z gór spod samiuśkiuch Tater. Ja natomiast od jakiegoś czasu dużo spaceruję :) po warszawskich ulicach, tych starszych i nowszych snując wizję zawrotnej kariery na przemian tocząc spory o kwestie bardzo istotne w życiu.
               Udało nam się spotkać w sobotę. W otoczeniu pól, łąk i lasów, w cudnym domu  u naszej Marty Podobas. Wybierałyśmy nalepsze tracki - wersje wokalne do nadchodzących numerów z pierwszej, wymarzonej płyty. Głównym edytorem była oczywiście Foka (Marta Podobas), pracę- z fotela obok nadzorowała Zuba, a ja oceniałam efekty końcowe z kanapy za monitorami, budząc się i zasypiając na przemian. Wersje naszych partii były przeróżne. Od delikatnych i anemicznych, przez nieco zaniżające końcówki, aż do entuzjastycznych mocnych zaśpiewów w większości panny Foki. Wybrałysmy najlepsze track'i oczywiście i nie możemy się juz doczekać mixu i masteru. W między czasie, żeby nie było zbyt poważnie, zmontowałyśmy na szybko mini jingle z tekstów pobocznych nagranych w studio u Roberta Amiriana. Brzmi to mniej więcej tak:



W sam raz na budzik w telefonie :)

czwartek, 18 lipca 2013

Bardotka jedzie pociągiem...

... czyli melduje kolejne spóźnienie.

Nie jest to jednak 'protest post' !
Zastanawiam się tylko gdzie podziały się wspaniałe czasy, o których na politechnice opowiadał mój ulubiony Profesor Gzell.
A były to czasy, w których można było telefonicznie zamówić z Warszawy wyśmienity obiad w jednej z Radomskich restauracji i już za godzinę, jadąc pociągiem pospiesznym, spożywać go na miejscu.
Dziś lepiej tego nie robić... bo albo zastaniemy na miejscu zimny posiłek albo ktoś nam go wcześniej zje albo po prostu zamkną restaurację zanim nasza noga postanie w Radomiu.

Dziś na szczęście nic podobnego mnie nie spotka, ponieważ jadę spotkać się z Bardotkami i Maćkiem Kujawskim w SPATiF-ie. Nawet przy godzinnym spóźnieniu nie zastanę pustej sali, a co więcej, wino które na mnie czeka będzie tak samo zimne jak teraz ;)

niedziela, 14 lipca 2013

Gdzie jest bas?!

Kończy się weekend pełen przygód. Jejku mamy tyle rożnych przeżyć do opisania, że nie wiemy od czego zacząć.
Może chronologicznie:)
W piątek miałysmy swój koncert. 
Od rana siedziałyśmy z chłopcami na probie.. Potem pojechałyśmy do salonu Wioli Piekut odebrać zamówione spódnice szyte specjalnie dla nas:)
Wybrałyśmy sobie kolory materiałów idealnie pasujące do każdej. 
Koncert przebiegł nam niesamowicie szybko. Bardzo nam miło, że przyszło tyle nowych twarzy, a szczególnie cieszymy się, że przyszły nasze nowe koleżanki blogerki;)
Po koncercie miałyśmy całą noc na zabawę do muzyki, którą puszczał Rafał Bryndal. 
Całą podróż do domu próbowaliśmy zamówić pizzę, aż w końcu udało nam się ją zjeść o wschodzie słońca:P

środa, 10 lipca 2013

Retro Chic Chick

Dziś rano wybrałyśmy się z naszą Soszką menago do miejsca, w którym wystąpimy w piątek. Jest klimatyczne! Zjadłyśmy śniadanie na dworze przy pięknych białych stolikach i zrobiłyśmy zdjęcie przyszłej mamuśce. W końcu rośnie nam małe bardociątko!:) 

Oprócz tego udzieliłyśmy ostatnio wywiadu dla Retro Chic Chick, znanej retro blogerki. 
Zachęcamy do przeczytania:))




wtorek, 9 lipca 2013

Skłizl dizl frizl

Jest bosko!
Przygotowujemy się do piątkowego koncertu. Dziś zrobiłyśmy sobie próbę na trawie. Wszystkie numery przećwiczone, będzie retro impreza!!
Bardzo się cieszymy bo ten koncert będzie wyjątkowy.
Dlaczego?? A dlatego, że chcielibyśmy żeby ludzie przyszli w ciuchach vintage.
To będzie prawdziwe retro party!
Nasze spódnice się szyją, w czwartek odbieramy toczki od Marty Ruty. Oj będzie się działo!

poniedziałek, 8 lipca 2013

Raz dwa o taaaak!

                    To nasz okrzyk bojowy stosowny do wielu sytuacji. W tym tygodniu czeka nas koncert - retro party w klubie Dzik na Mokotowie.
Zbieramy siły i rozpoczynamy prężnie przygotowania.             
                    Repertuar powiększymy o kilka nowych pozycji, dotąd nieprezentowanych dla publiczności. Te utwory znajdą się na naszej debiutanckiej płycie, która ukaże się już na jesieni tego roku. Gramy jak zwykle z żywym bandem i pełnym składem, czyli piano, gitara, bas i perkusja. Panowie są bardzo przystojni i niesamowicie zdolni, sprawdźcie sami :)
                    Poza muzyką jak zwykle musimy bardzo skrupulatnie zadbać o nasz outfit. Spódnice są już uszyte. Stworzyła je dla nas Wiola Piekut, znana projektantka przede wszystkim sukni ślubnych, ale nie tylko. Mogę jeszcze dodać, że różnią się kolorami, a resztę zdradzimy w piątek podczas koncertu.

czwartek, 4 lipca 2013

Słodkie glam party i na nim My

               Przyszedł czas na pojawienie się Bardotki na letniej imprezie z udziałem wielu polskich gwiazd branży modowych, muzycznych, filmowych itp.
Jako, że wpisujemy się w każdą z tych konwencji, nie mogłyśmy odmówić sobie przyjemności bycia na Inauguracji Lata z Raffaello
w murach Pałacu w Wilanowie.
               Wybrałyśmy stylizacje inspirowane latami '20 i '30 - czarne, wieczorowe. Zuba na miejsce dotarła pierwsza i razem ze swoim uroczym tatą 'pogodynkiem' popularnej stacji telewizyjnej rozpoczęła promocję naszego wkraczającego na rynek high i fashon i glam i style zespołu.
Na miejscu był również nasz basista Marcin Pendowski, co sprawiło Zubie niesamowitą radość.
Ja z Foką i Piotrkiem Rubikiem, (nie tamtym lecz tym - gitarzystą) weszliśmy na salony dopiero przed 22.00.
Ku naszemu zaskoczeniu fotoreporterzy czekali już na nas gotowi do zdjęć na tzw ściance w tym przypadku z napisem Raffaello.
               Przykład poniżej.



niedziela, 30 czerwca 2013

Ossa ossa

Jesteśmy na wczaasach. W ossowskich lasach!
Wczoraj zagraliśmy koncert dla aktorów teatru kwadrat i ich rodzin. 
Zostałysmy bardzo mile przyjęte, czego się wcale nie spodziewałyśmy.
Po całym dniu wokalnych wyczynów, telewizyjnych podbojów i godzin spędzonych w studio zasłużyłyśmy na odpoczynek. 

Przeżyliśmy szaloną noc projektując najnowszą linię męskich toczków, wysluchując anegdot aktorów, suflerów i innych znakomitych postaci, tańcząc do rana, ukrywając kuraka i snując wizję przyszłych podbojów. 

piątek, 28 czerwca 2013

Szalone cudne urodziny najstarszej Bardotki

Urodziny to taki czas, kiedy wszyscy dookoła składają życzenia, szerzej się uśmiechają i unosi się w powietrzu atmosfera dziwnego napięcia - pozytywnego, jakby za chwilę miało się coś ważnego wydarzyć. Dla mnie to dzień refleksji nad życiem, strach przed pędzącym czasem i świadomość, że każdy kolejny rok uczy czegoś mądrego. Ten rok był naprawdę wyjątkowy w sferze muzycznej. Bardotka pojawiła się na polskim rynku muzycznym i całkiem dobrze sobie radzi. Jest to najlepszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć.

wtorek, 25 czerwca 2013

Chwila zawieszenia

Wiem wiem, długo się nie odzywałyśmy.
To chyba dlatego, że przeżyłyśmy kilka dni bez siebie.
Najdziwniejsze jest to, że jak płyną dni, w których każda jest w innym miejscu dzieją się z nami dziwne rzeczy.
A teraz powrót do Bardotkowej rzeczywistości.
Ja wróciłam z Londynu, laski były na weselach.
List do Pana Buczka wysłany, czekamy na odpowiedź.
Zobaczymy  się już po południu!!
A jutro Aga ma urodziny:D



czwartek, 20 czerwca 2013

List

Jest północ ze środy na czwartek. Bardotka nie śpi, Bardotka czuwa. Odnalazłyśmy go! Coraz bardziej realnym staje sie spotkanie z Olgierdem Buczkiem. Nie godzi się komunikować z Panem Olgierdem inaczej niż pisząc do Niego list. Usiadłyśmy i napisałyśmy. Oczekujemy na odpowiedź, a Foka rozwozi nas teraz czerwoną strzałą po Mazowszu. 




czwartek, 13 czerwca 2013

MiniBardotka!

Dziś piszę do Was ja - Marta!
Już wszystko wiadomo! Za cztery miesiące będziemy ciotkami i wujkami dla cudownej CÓRECZKI naszej menager.
Wprawdzie miała ona urodzić dla mnie narzeczonego, ale cóż... w takiej sytuacji muszę go szukać wśród kręcących się wokół brodaczy :]

Nasza miniBardotka już rozpoczęła edukację muzyczną - w końcu dzielnie słucha i podryguje do nagranych przez nas i naszych chłopaków utworów. A ponoć podryguje coraz bardziej intensywnie!!!

Teraz pozostało nam tylko zrobić dla niej Bardotkową wyprawkę. Rozpoczynamy poszukiwania!

wtorek, 11 czerwca 2013

Marta Ruta- nowa inspiracja

Dziś miałyśmy bardzo ważne zadanie: wybrać toczki.
Oznajmiamy światu, że od najbliższych występów będziemy prezentowały się w zjawiskowych nakryciach głowy projektantki Marty Ruty. 


Spróbowałyśmy dziś naszych sił jako Bardotka Maszynistka na trasie dworzec centralny- solec. 
"Bo ja jestem kobieta pracująca! Żadnej pracy się nie boję."

sobota, 8 czerwca 2013

Barbie, kreda i zero obojętności


 Wracając do domu znalazłyśmy nasze auto.


A teraz dopada nas zmęczenie.
Kilka dni pracy w studio po 12 godzin i człowiek nie wie jak się nazywa.

Utwory na bardotkowej płycie, napisane i zaaranżowane przez naszych cudownych chłopaków, a przez nas obdarzone melodią i tekstem, okazały się być nie lada wyzwaniem.
Ale damy z siebie wszystko :]


Na razie musimy sobie zrobić przerwę, ale połowę mamy za sobą!!
Jesteśmy oddzielnie od kilku godzin i już nie możemy wytrzymać.





piątek, 31 maja 2013

Kawa ach kawa!

Tyle czekania i w końcu możemy się pochwalić!
Jakiś czas temu wzięłyśmy udział w reklamie mrożonej kawy.
To było dla nas bardzo ciekawe przeżycie. Tak naprawdę czułyśmy jakby na kilka dni ktoś nas wyjął z rzeczywistości. O to właśnie chodzi, ze sobą czujemy się najlepiej. Razem śpimy, razem, jemy, razem pijemt, razem się bawimy, razem nagrywamy filmy.
Te dwa dni pracy przy Jacobsie zaowocowały ogromną ilością making of i przeróżnych  zdjęć.
Końcowy efekt możecie zobaczyć na stronie http://mrozonakawa.pl/kawowe-stylizacje


czwartek, 30 maja 2013

Historia x 3

Wczorajszy wieczór i noc upłynęły nam na różnych przemyśleniach.
O tym, że nic nie dzieje się bez przyczyny.
O tym, że mimo tego, że niektóre historie są już dawno za nami, nie możemy o nich zapominać.
Są to cząstki nas samych, więc musimy je szanować, nawet jeśli zamykamy za nimi drzwi.
Cały czas się uczymy i wyciągamy cenne wnioski.

Od jakiegoś czasu piszemy naszą historię razem.
Historia podzielona na trzy... pomnożona przez nas trzy...
hmmm, to daje coś w stylu historii do potęgi trzeciej ;)

wtorek, 28 maja 2013

Kurak

Raz dwa- o tak!!
Zaczęliśmy!!!!!!! 
Jesteśmy w studio i nagrywamy naszą wymarzoną płytę. 
Dziś w nocy zrobiłyśmy sobie podsumowującą próbę, która skończyła się nagrywaniem teledysków do hitów z lat 90tych. Ach te szalone nastoletnie pomysły :P

poniedziałek, 27 maja 2013

Stadion Narodowy

Byłyśmy ostatnio na Beyonce.
Co prawda nie we trzy, a w składzie 2/3.
Wbrew pozorom jak rownież wbrew wszystkim plotkom, biletów nie dostałyśmy od mojego taty:P nawet nas na ścianke nie wzięli ;)
Stwierdziłyśmy, że show wyprodukowane na zasadzie każdej amerykańskiej produkcji.
Beyonce oczywiście zachwyca wokalem i jest nie do pobicia natomiast  nasze spostrzeżenie numer jeden : żadnych kobiet w bandzie! Hehe nie ma to jak nasi Bardoci;)
Foczi była wczoraj na Fatboy Slim i chyba jej się podobało z tego co słyszałam:]






niedziela, 19 maja 2013

Plenerowa garderoba


Soundcheck-zaliczone
Obiad w charlotte- zaliczone!
Garderoby nie mamy więc pozostaje przygotowanie w plenerze. 
 A prząśniczki siedzą i siedzą i siedzą i się malują;) 





piątek, 17 maja 2013

Histery

Jakiś czas temu Piotr Rubik(nie tamten lecz ten - nasz gitarzysta) 
stwierdził, że jesteśmy trzy histery. 
Tak tak, trochę mu się pomyliło,ale co prawda to prawda! 
Kochamy to co robimy! Śpiewanie, koncertowanie, wspólne próby, wspólne pisanie tekstów i wymyślanie melodii, hipsterskie wino w charlotte i pyszne tartiny! 
Uwielbiamy przeglądać stare zdjęcia kobiet z lat 50'tych, 
kochamy Audrey i Marylin. 

Mamy dużo marzeń, najczęściej wspólnych, które powolutku się spełniają.
Obecnie marzenie nr 1: BARDOTKOWY CAMPER! To by było coś;)

Brakowało nam miejsca, w którym mogłybyśmy dzielić się tym co nas kręci,nęci i onieśmiela.
Tak oto powstał ten blog.
Urywek z naszego bardotkowego retro życia.



Szykujemy się do ukrytego koncertu w Ukrytym Mieście 

https://www.facebook.com/events/135707716620915/